Reklamy w których porównuje się konkurencyjne produkty zawsze były stąpaniem po cienkiej tafli lodu. Zawsze istnieje ryzyko przekroczenia cienkiej linii, której przekroczenie oznacza skierowanie sprawy do sądu. W latach 70. czy 80. takie reklamy były dość często stosowane przez producentów samochodów, ma się jednak wrażenie że w tamtych czasach podchodzono do życia z większym dystansem i przymrużeniem oka.
Poczucie humoru w reklamie naszych czasów jest obarczone znacznie większym ryzykiem niż kiedyś ale na szczęście specjaliści od promocji, których w ryzach trzymają zastępy prawników pozwalają sobie czasami na popuszczenie wodzy fantazji.
Możemy zauważyć dwa nurty, pierwszy z nich jest porównaniem stricte mierzalnych cech samochodu, jest to reklama typu niemieckiego, drugi z nurtów odwołuje się do zmysłów i podtekstów w reklamie, specjaliści nazywają takie reklamy francuskimi chociaż niżej zobaczycie, że to właśnie nasi zachodni sąsiedzi przodują w reklamie typu francuskiego.
Żeby doprecyzować istotę reklamy porównawczej oto fragment z Kodeksu Etyki Reklamy:
Art. 11
1. Reklamy porównawcze są dopuszczalne, jeżeli służą interesom ożywionej konkurencji oraz
informacji publicznej. Nie mogą jednak wprowadzać w błąd odbiorców reklamy.
6. (…) Reklama porównawcza, poprzez użyte w niej środki wyrazu, nie może dyskredytować
lub ośmieszać konkurenta oraz dotyczących go okoliczności, stawiając w złym świetle jego
osobę lub produkt.
Poniżej kilka przykładów:
Jak widać niektóre reklamy są dokładnym porównaniem cech, jednak najciekawsze wydają się być te pokazujące subiektywne cechy. Prym wiedzie w takich reklamach BMW, które sloganem idealnie dopasowanym do obrazu nie musi nic więcej dodawać.
Nie tylko producenci samochodów mają poczucie humoru… odpowiedź Airbusa na reklamę Boeinga