VAT absurd

teslatowcar

Właśnie trwa boom na nowe samochody. Dealerzy, którzy ledwo przeżyli poprzedni rok zaczynają dochodzić do siebie, ale na krótko. Fabryki nie nadążają z dostawami. Cud? Nie, jesteśmy przecież w Polsce.

To luka prawna, powstała na skutek spóźnienia rządu w tworzeniu nowych przepisów dotyczących odliczania VATu na samochody przez przedsiębiorców.

Ostatnimi laty przerabialiśmy chyba wszystkie możliwe konfiguracje obostrzeń w przepisach podatkowych. A to trzeba mieć kratkę, albo odliczysz tylko 60% pod warunkiem, że będzie to maksimum 6000 zł, albo, jeszcze lepsze, odliczysz cały podatek jak Twój samochód będzie bardziej dostawczy niż osobowy (ponad połowa długości towarowa).

Takie wymagania rodziły kolejne absurdy – pickupy stały się samochodami rodzinno-elegancko-służbowo-luksusowymi, Fiat Panda spełniał warunki, a niektóre dostawczaki już nie, pojawiło się mnóstwo pojazdów specjalnych. Nagle przedsiębiorcy masowo zaczęli kupować mobilne warsztaty czy (sic!) bankowozy ukryte w nadwoziach Porsche Cayenne i  podobnych. No przecież każdy kiedyś z nas marzył o własnym bankowozie. Bentleyo-bankowozie.

bankowoz2

Nowa propozycja rządu zakłada możliwość odliczenia całości VAT, jeżeli pojazd będzie użytkowany wyłącznie służbowo, a tylko połowę, jeżeli będziemy wykorzystywać go także prywatnie. Za złamanie przepisów mają obowiązywać surowe kary. Tylko jak i kto będzie to kontrolował? Nonsens. Nie jest też jasne jakich samochodów mają dotyczyć ulgi, mowa jest o osobowych, specjalnych, ciężarowych, mikrobusach w przeróżnych konfiguracjach podatkowych. Nonsens. Zresztą tak jak kratka. Nie każdy przedsiębiorca wozi worki z cementem, rury albo hurtowe ilości kwiatów doniczkowych. Istnieje wiele zawodów, którym owa kratka nie jest do szczęścia potrzebna. Weźmy na przykład prawników, księgowych, pośredników nieruchomości, kosmetyczki i masę innych zawodów z sektora usług, którym taki element zabezpieczający bardziej przeszkadza niż pomaga.

kratka

Od lat, różne gabinety zmagają się z przedsiębiorcami i Komisją Europejską, która nakazuje pełne odliczenie VATu. Ale rządom ciągle brakuje pieniędzy. Powstaje jednak zasadnicze pytanie: czy nie lepiej byłoby wprowadzić pełne odliczenie podatku VAT od samochodów i paliwa oraz kosztów utrzymania? Bezpośrednio budżet państwa nie zarobi, ale czy nie napędzi to popytu na nowe samochody? Przedsiębiorcy będą mogli przeznaczać środki na inwestycje, wypłacenie wynagrodzeń, na płacenie innych podatków, dealerzy samochodowi nie będą zwalniać pracowników, fabryki samochodów nie będą ograniczać produkcji, nie zwiększy się bezrobocie i wiele, wiele innych.

Tylko do takich rozwiązań potrzebna jest strategia, a nie doraźne rozwiązania. Jednak na razie nic nie wskazuje na zmianę tego (nie)myślenia.