Snobizm

wraith

Właściwie co to takiego?

Samochody to z pewnością takie dobra, które można połączyć z efektem snobizmu. Często pojawia się w różnych kontekstach, w prasie, w Internecie; występuje niesamowita dowolność w jego stosowaniu. Ale czy zawsze chodzi o to samo?

Zacznijmy od początku. Efekt snobizmu jak i paradoks Veblena to odstępstwa od mikroekonomicznej teorii popytu. W dużym uproszczeniu – jest to zależność pomiędzy ceną, a ilością nabywanych dóbr czy usług. Im niższa cena tym zwykle większa ilość nabywanych dóbr.

Paradoks nazwany imieniem amerykańskiego ekonomisty Thorsteina Veblena w XX w. jest często mylony ze snobizmem. Dotyczy on dóbr luksusowych jak na przykład motorówki Riva, Rolls-Royce, zegarki Vacheron Constantin czy latające Gulfstreamy. Dotyczy on zamożnych klientów, którzy kupują dobra pomimo wzrostu ich ceny. Im wyższa cena dobra luksusowego tym większy popyt na nie. Kupno takiego produktu nie zależy stricte od wartości użytkowej, lecz od chęci wywarcia wrażenia, podkreślenia swojego statusu.

riva

Riva.

Tyczy się to także samochodów. Świetny brytyjski dziennikarz motoryzacyjny i wielbiciel wszelkiej maści automobili Harry Metcalfe już kilka lat temu pisał o wyborach klientów w salonach samochodowych. Pomimo krytyki pewnych wersji wyposażeniowych czy dostępnych opcji klienci i tak je zamawiali, aby ich samochód był najdroższy, a wiemy, że w segmencie aut luksusowych bardzo łatwo znacznie zwiększyć wartość samochodu właśnie takimi dodatkami. No bo jak wytłumaczyć zamawianie ogromnych felg czy obniżonego, twardego sportowego zawieszenia w Wielkiej Brytanii, której lokalne drogi też nie grzeszą gładkością. Założyciel miesięcznika Evo dochodzi do wniosku, że wybory klientów są podyktowane namową sprzedawców i troską o późniejsze odsprzedanie samochodu (słabo wyposażonego nikt nie kupi), a nie radą ekspertów – dziennikarzy testujących nowe modele. Ja bym dołożył jeszcze paradoks Veblena.

Założę się, że patrząc na sprzedaż Porsche Panamery w Polsce będą dominować wersje „budżetowe” diesel i S oraz kiedy pieniądze nie odgrywają roli – turbo i turbo S. Nikt z tej grupy klientów nie pomyślał o GTS, a to właśnie ta wersja zdaniem Piotra R. Frankowskiego, którego nie trzeba chyba nikomu przedstawiać, jest najlepszym wyborem. Nie ma szaleńczego turbo atakującego kierowcę jak trochę popada, „jest za to jedynym modelem dla kierowcy, a nie dla pozera czy skąpca”. (ramp nr 5)

Teraz wywołany do tablicy snobizm. Występuje wtedy, gdy konsumenci specjalnie ograniczają zakup jakiegoś dobra, bądź rezygnują z zakupu tylko dlatego, że ktoś inny chętnie je kupuje. Stąd zapewne nieograniczone możliwości personalizacji nowych samochodów. U producenta z Modeny działa program Limitless Ferrari, realizowany wspólnie z Lapo Elkannem, aby jeszcze bardziej dopasować do siebie wymarzone auto. Tylko dlaczego zamożni konsumenci ograniczają swe wybory do kilku luksusowych marek? Nudy. Jak ciekawa i barwna byłaby Polska, gdybyśmy na ulicach widywali Bristole, Morgany, klasyki jak Iso Grifo z lat 60., a zamiast BMW 7 czy Mercedesów S na przykład Maserati czy Astony Rapide? Ze świeczką szukać takich ludzi, jak Edward Dwurnik, który sprzedał swoje Porsche jak stało się zbyt pospolite w Warszawie, zamieniając je na Mini.

bristol 3

Bristol 411.

Poza tym w Polsce od lat dominuje zasada, że im jestem bardziej bogaty, tym mam większe auto, bardziej czarne i bardziej cokolwiek niż twoje. Musimy chyba dojrzeć do stanu, w którym samochody nie będą tylko zwierciadłem naszego portfela. Ale jeszcze trochę się namęczymy parkując nasze Range Rovery czy Mercedesy GL w ciasnych miejscach parkingowych w centrach miast. Wspomniany wcześniej Lapo jeździ zindywidualizowanym dla siebie Abarthem 500; mieszka w najbardziej zatłoczonych miastach świata.

lapo

Lapo Elkann – wnuk Gianniego Agnelliego